Wysłany: Sob Maj 24, 2008 10:13 am    Temat postu: Gałąź Franciszka- syn Kacpra Antoni


Gałąź Franciszka- syn Kacpra Antoni

 

 

Antoni 44 - czwarte dziecko Kacpra i Michaliny, urodził się w 1898r w Radomicach koło Lipna

(obecnie w miejscowości tej mieszka Mirosław Krzemiński(4251).
Rodzice z dziećmi wyprowadzili się w okolice Włocławka, ale po kilku latach znów zamieszkali

w Barcikowie a potem w Krzyżówkach koło Lipna. Mieszkali tam ze Stefanem i Marianną

(do około1910r), Janiną, Kazimierą i Józefem. Tu odwiedzała ich rodzina ( Irena 452

z mamą Kazimierą).
Gdy Antoni miał 16 lat w Europie rozgorzała I Wojna Światowa.
W wieku 22 lat walczył dzielnie z bolszewikami, prowadził także własną wojnę z brudem

i wszami. Wspominał często te trudne warunki higieniczne, w jakich przyszło mu żyć.
W trudniejszej sytuacji byli jeńcy, których pilnował. Trudno było patrzeć na ich śmierć.

Kolega Antoniego nie wytrzymał tego napięcia i popełnił samobójstwo.
Według rodzinnej legendy, za udział w Wojnie 1920r dostał od Józefa Piłsudzkiego

gospodarkę w Liznowie. Prawda jednak była inna. Ojciec Kacper był gospodarzem

mądrym i myślącym, aby utrzymać rodzinę sprzedał gospodarkę w Krzyżówkach

i kupił dużo większą w Liznowie a kto dorobił historię o darowiźnie – nie wiadomo.
Antoni poznał pannę Józefę Hydzik, którą poślubił w 1925r w Orzechowie

(do ślubu wiózł ich Czesław Krzemiński 14-letni syn jego siostry Marianny (42) z Radomic.)
Po ślubie Antoni dostał od ojca gospodarstwo za dożywocie (deputat w naturze: jaja, mąka,

ziemniaki).
Ojciec Kacper zmarł w 1934r, przeżył 72lata. Został pochowany na cm. w Lubiczu.
Antoni i Józefa stworzyli wspaniałą, dużą rodzinę. Dla siedmiu synów i córki trzeba

było zapewnić wychowanie i wykształcenie. Przydała się twarda i sprawiedliwa ręka

Ojca. Antoni był dobrym gospodarzem. Sąsiedzi szanowali go i zapraszali na swoje

rodzinne uroczystości.
Dobrze się mu powodziło. Wydzierżawili z bratem Józefem autobus, który kursował na

trasie Lipno-Bydgoszcz. Za kierownicą siedział Józef na zmianę z kolegą.( zdj nr.)
Gdy
wybuchła II Wojna Światowa najmłodszy Eugeniusz miał 12 lat, Edmund 10,
Bogusław 9, Jan 6, Bolesław 3, Wiesława 1 rok, Henio urodził się w styczniu 1940r.
Ojciec nie podpisał volkslisty a za to była kara. Na Gestapo musiał przejść przez

szpaler niemieckich żołnierzy uzbrojonych w „bykowce”, od każdego dostał po razie.

Przeczuwając tą karę ubrał się grubo a podwójna skórzana kurtka jeszcze

amortyzowała razy.
Miejscowość gdzie zamieszkiwała rodzina Antoniego należała do Rzeszy,

tereny te były przeznaczone dla osadników z Niemiec. Zamieszkał tu Niemiec Szojer.
W lutym 1940 rodzina zmuszona była opuścić gospodarstwo, pozostawiając całe mienie.
Mieli być wywiezieni do obozu. Ostrzegł ich litościwy Niemiec i uciekli w nocy.

Schronili się w starej chacie. Przydzielono ich do niemieckiej rodziny Nojman 2km

dalej w m Grzegorz. Antoni był parobkiem w tym gospodarstwie a także „złotą rączką”.

Potrafił wszystko zrobić. Dla niemieckich sąsiadów przygotowywał przyjęcia, bił świnie,

wyrabiał wędliny.
Eugeniusz też pracował u Niemców. Dzieci polskie wychowywały się razem z niemieckimi,

chodziły do niemieckiej szkoły. Gospodarza Niemca powołano do wojska a po wojnie

obywatele niemieccy dostali nakaz wyjazdu do Rzeszy.
Niemka nakazała mamie Józefie, dobrze pilnować gospodarstwa, bo spodziewała

się tu wrócić.
Eugeniusza zmuszono, by wywiózł Niemców za front. W okolicach Bytowa i Miastka

rosyjskie samoloty bombardowały kolumny uciekinierów. To było piekło, Gienkowi

jednak udało się uciec. Patrole żołnierzy SS były wszędzie, nie było łatwo uniknąć kontroli.

Kto nie dał się wylegitymować, rozstrzeliwano na miejscu. Wracał do domu pociągiem

z kolegą warszawiakiem, złapali go a ponieważ pochodził z Pomorza wcielono do Wermachtu.
Znalazł się, więc po stronie niemieckiej.
W czasie nalotu został ranny w nogę i to pomogło mu pozbyć się niemieckiego munduru.

Wrócił chory w 1945r i długo się musiał leczyć.
Ukończył szkołę średnią a w 1953r.Wydział Rolnictwa na Uniwersytecie Marii Curie

Skłodowskiej w Lublinie.
Ożenił się z Justyną Kalinowską. Dostał nakaz pracy na Pomorzu w okolicy Świdwina.

Był zasłużonym działaczem GS w Złotowie, zajmował różne stanowiska partyjne aż

do Sekretarza Powiatowego. Brat Henryk zawdzięcza mu pomoc w zdobyciu pracy i mieszkanie.
Wychował 3 synów i córkę. Zmarł 15.07. 2005r.

Antoni przeżył 66 lat, zmarł w 1964r w Liznowie. Pochowano Go na cm w Grzegorzu

k.Chełmży. Wdowa Józefa gospodarzyła z chłopcami jeszcze 8 lat. Pochowano ją przy mężu.

Henryk po podstawówce w Zelgnie ukończył szkołę średnią w Grudziądzu. Pracował

w Toruniu i został powołany do wojska. Skorzystał z możliwości odpracowania wojska

w kopalni. Fedrował 3 i pół roku w kopalni „Knurów” i „Dymitrow”. Wyjechał szuka

ć swojej szansy na Opolszczyznę.
Tu nie mieszkał długo, wrócił jak znalazł żonę Lucynę. W 1964r założył rodzinę.
Zamieszkał w Brzeźnie. Jest szczęśliwym ojcem dwóch synów i dzielnej córki Ewy.
Na emeryturze stara się z żoną integrować rodzinkę, wychowuje wnuczkę i trzech wnuków.

Zapamiętał ojca technologię wykonywania wędlin. Świąteczną szynkę w jego wykonaniu

podobno warto posmakować. W genach wyniósł umiejętności muzyczne. Gra na skrzypcach.

Edmund wojsko odsłużył w KBW w Katowicach ( w orkiestrze!). Na akcji zbrojnej był tylko raz.
Powrócił i z sąsiedniej wsi wybrał sobie żonę Halinę. Tam gospodarzył, następnie podjął pracę

na kolei w Chełmży. Wychowali dwóch synów i córkę. Gdyby żyli, cieszyliby się udanymi wnukami.

Zmarł w Chełmży w 1994r. Halina zmarła 3 lata wcześniej.

Bolesław po odbyciu zasadniczej służby wojskowej wyjechał z Henrykiem na Śląsk
W 1967r poślubił Annę. Zamieszkali u teściów. Rok potem urodziła się córeczka,

rok po niej synek. Byli z żoną na ślubie córki brata Jana w Liznowie, tam żona poznała

wielką rodzinę Galczaków. Bolesław zmarł wcześnie - w 1987r. Pochowany jest w Wilczy.
Dziś Anna opowiada jak bracia potrafili grać na instrumentach muzycznych.

Bogusław po ukończeniu w Toruniu szkoły ekonomicznej pracował w Grudziądzu

a następnie w Toruniu. Z Krystyną miał jednego syna. Zmarł w 1989r, żona dwa lata później.

Jan pozostał na ojcowiźnie. Ma 2-ch synów i 3 córki. Założone przez nich rodziny

mieszkają w pobliżu. Często odwiedzają ich bliscy dużej rodziny dziadka Antoniego.

Wiesława mieszka w Grudziądzu. Chętnie wspomina dawne czasy w rodzinnym Liznowie.

Jerzy był najmłodszym dzieckiem Antoniego. Mając piętnaście lat, po ukończeniu szkoły

podstawowej wstąpił do Orkiestry Wojskowej przy Oficerskiej Szkole Artylerii w Toruniu.
Grał tam, aż do emerytury. Miał syna i dwie wnusie. Wszyscy Go miło wspominają.
Zmarł w 2003r pochowany na cm wojskowym w Toruniu.
Cała rodzina była muzykalna.
Ojciec Antoni w młodości grał na skrzypcach. W genach przekazał chłopcom upodobania

do muzyki.
W czasie wojny swoje racje żywnościowe wymienił z przypadkowo spotkanym człowiekiem

na trąbkę i stał się jej szczęśliwym właścicielem.
Muzyka trafiła pod strzechę. Edmund założył orkiestrę, a instrumenty zasponsorowała

„Samopomoc Chłopska” z Torunia. Grywali na zabawach, ślubach, uroczystościach

pierwszomajowych, a także na uroczystościach kościelnych. W 1956r widziała ich także

Warszawa podczas Centralnych Dożynek!
Żegnali na pogrzebach tak samo księży, biskupów jak i działaczy partyjnych. Była to

niezła frajda. Kapelmistrz Edmund Galczak został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.

Później dwóch braci grało w orkiestrach wojskowych Edmund w Katowicach i Jerzy w Toruniu.